“Król zaś wówczas, skoro Krzyżacy sprawiwszy szyki stali przeciw niemu, chciał pochwyciwszy kopię w dłoń z największą śmiałością skierować przeciw nim konia, lecz powstrzymany wbrew woli siłą i z największym trudem przez dostojników nie mógł uczynić zadość swoim chęciom. Przeto pewien dobrze zbrojny rycerz z Zakonu Krzyżaków, chcąc w pojedynkę zwrócić swego konia przeciw królowi, podjechał bliżej ku niemu. Nieuchronny cios dosięgnął króla, a chorągiew zakonu wzbiła się ku górze, jak symbol triumfu w rękach zwycięzców.
Zdumione i zachwiane chorągwie polskie, niezdolne utrzymać szeregów, odstąpiły ku Wielkiej Chorągwi Królewskiej, w tym fatalnym momencie pogrążając Królestwo Polskie w chaosie. Marszałek Zbigniew… i kanclerz Mikołaj, z herbem Trąby dumnie niosący, próbowali przywrócić porządek, lecz nie mogli stawić oporu potężnemu prądowi niesionemu przez kurz koni zakonnych kopyt.
Następnie, na te niepomyślne znaki, książę Witold, mądry w swoich decyzjach, z resztą swego wojska odszedł, uciekając przed gromem klęski.
Ku Litwie pomaszerowali, zabierając ze sobą tych, którzy chcieli ujść z nim.
Śmierć króla i klęska Korony Polskiej była wielką raną, zadaną przez los wojenny”
Do pewnego momentu opis bitwy na początku tego odcinka pochodzi z głównego, obok Długosza, polskiego źródła, czyli „Kroniki konfliktu Władysława króla polskiego z Krzyżakami w roku pańskim 1410” autorstwa podklanclerza Mikołaja Trąby lub sekretarza królewskiego Zbigniewa Oleśnickiego, dalej to tylko parafraza.
Czy Krzyżacy mieli szansę wygrać to starcie?
Bitwa pod Grunwaldem 15 lipca 1410 roku to nie tylko militarne starcie dwóch potężnych sił – Krzyżaków i strony polsko-litewskiej. To również symboliczny pojedynek dwóch odmiennych światów.
Choć Krzyżacy teoretycznie mieli szanse na zwycięstwo, to przewaga strony polsko-litewskiej była zdecydowana, zarówno w tej bitwie, jak i w całej wojnie. Potężniejsze siły militarne, większe zaplecze ekonomiczne i ludzkie przemawiały na korzyść Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Jak mawiano wówczas: “nie taki diabeł straszny, jak go malują”. Wojska Korony i Wielkiego Księstwa górowały liczebnością i jakością nad armią krzyżacką, zwłaszcza jeśli chodzi o rycerstwo polskie.
Historia zna jednak przypadki, gdy pozornie słabsza strona odnosiła triumf. Przykładem może być bitwa pod Azincourt we Francji, gdzie pięć lat po Grunwaldzie niewielka grupa angielskich łuczników i piechoty pokonała znacznie liczniejsze siły francuskie. Doświadczenie Jagiełły jako wodza dawało stronie polsko-litewskiej dodatkową przewagę nad Ulrichem von Jungingenem.
Chociaż śmierć Jagiełły na polu bitwy mogłaby dać Krzyżakom realną szansę na zwycięstwo, to Witold, choć słabszy od Jagiełły, nadal był istotnym elementem sił polsko-litewskich. Dodatkowo, chaos w szeregach wojsk koronnych mógłby doprowadzić do klęski Korony, jednak przegrana bitwa niekoniecznie oznaczałaby przegraną wojny.
Według źródeł, gdy Wielki Mistrz ruszył do ostatniego kontruderzenia, kolumna krzyżacka minęła wzgórze, na którym przebywał Jagiełło ze swoją świtą. Rycerz Dypold von Köckritz z Miśni, jako jedyny, odłączył się od kolumny i ruszył w stronę króla. To wydarzenie pokazuje, że Krzyżaków mogła zgubić ich karność, gdyż nikt poza Dypoldem nie złamał szyku. Jednak gdyby Jagiełło poległ….
Sąsiedztwo Polski.
Charakter naszego sąsiedztwa jest ukazany na pierwszej scenie filmu Aleksandra Forda. Dwaj heroldowie w strojach “organizacyjnych” przynoszą dwa nagie miecze. Jeden z herbem gryfa na pięciu, drugi z orłem cesarskim. Istnieje podejrzenie, że pierwszym z heroldów był Kazimierz V Szczeciński, książę pomorski, o drugim brakuje informacji, ale mogło to być wysłannictwo zakonu oddelegowane przez Zygmunta Luksemburskiego. Nie wydaje się, by byli Czechami ani Brandenburczykami, gdyż Czech miałby lwa, a Brandenburczyk czerwonego orła. Więc być może rycerz z głębi Rzeszy. Należy zauważyć, że nie cieszyliśmy się zbyt wieloma przyjaciółmi wokół.
Zaczynając od północy i północnego zachodu, sąsiadujemy z Państwem Krzyżackim, księstwem pomorskim, szczecineckim, a także dwoma pomorskimi lennikami naszego kraju – księstwem słupskim i stargardzkim, choć granice z nimi nie są bezpośrednie. Na północy Polska graniczy z Mazowszem, będącym lennikiem Królestwa. Następnie mamy Krzyżacką Nową Marchię, Czechy panujące na Śląsku, Królestwo Węgier, Hospodarstwo Mołdawskie (lennika Polski) i Wielkie Księstwo Litewskie. Pomimo że nie graniczy z Polską, tuż za Nową Marchią znajduje się Brandenburgia, tym razem sojusznik Jagiełły, chociaż zwykle nieprzyjazna nam.
Jak mogłoby wyglądać Państwo Krzyżackie po przegranej przez Polskę i Litwę bitwie?
Dla Krzyżaków istotne było zdobycie wybrzeża – rozbici dzielnicowo książęta pomorscy mogliby wówczas wesprzeć zakon, a być może stopniowo stać się integralną częścią tych ziem. Warto nadmienić, że obszary słupskie czy bytowsko-lęborskie już kiedyś znajdowały się pod kontrolą Zakonu. Dominium nad Bałtykiem mogło być w rękach Zakonu, chociaż w tamtym czasie Dania była ich sojusznikiem. Mimo to, pas wybrzeża od Gdańska do Rewla otwierał możliwość silnej ekspansji w kierunku Szczecina. Przegrana bitwa pod Grunwaldem mogłaby doprowadzić do powstania mocarstwa morskiego kontrolującego ujścia Odry, Wisły, Niemna i Dźwiny – czyli południowy Bałtyk. Struktury państwowe na obszarze obecnej Łotwy i Estonii były skomplikowane, jednak Krzyżacy mogliby próbować je zintegrować, co zresztą sugeruje Norman Davies w swojej książce Europa, pisząc o Krzyżakach jako o grupie, która dążyła do osiągnięcia odkupienia i świętości, nie rezygnując jednak z działalności w świecie rzeczywistym.
Krzyżacy nie wyłączali się więc z życia społecznego, budując miasta, zamki oraz rozwijając żeglugę. Oprócz wprowadzania nowoczesnych rozwiązań architektonicznych, zakładali także miasta według prawa chełmińskiego, co stanowiło modyfikację prawa magdeburskiego. Dzięki temu możliwe było bardziej efektywne zarządzanie miastami poprzez precyzyjne określenie systemu podatkowego oraz jasne rozdzielenie kompetencji i uprawnień władz.
Prawo chełmińskie miało istotny wpływ na rozwój ośrodków handlowych, takich jak Gdańsk, Elbląg, Memel czy Toruń. Ulrich von Jungingen, choć nie wykazywał się geniuszem militarnym, to był sprawnym administratorem, a swoją karierę rozpoczynał jako urzędnik zajmujący się rybołówstwem. Istnieją również sugestie, że Krzyżacy przyczynili się do rozwoju rybołówstwa na Pomorzu, co potwierdzają pozostałości stawów w Golubiu-Dobrzyniu.
Po zakończeniu wielkiej wojny polityka ucisku ze strony Zakonu stała się bezlitosna, gdyż rycerze potrzebowali środków finansowych na odbudowę swojej pozycji i wzmocnienie sił zbrojnych. W krótkim czasie wyłoniła się silna opozycja antykrzyżacka, która stanowiła realne zagrożenie dla zakonu. W takim scenariuszu nie doszłoby do utworzenia Związku Pruskiego ani nie wybuchłaby trwająca trzynaście lat wojna z Polską. Zwycięscy Krzyżacy prawdopodobnie zastosowaliby inną strategię opodatkowania, co wpłynęłoby na szybszy rozwój gospodarczy ich państwa. Trudnością byłoby zagarnięcie Mazowsza – pytanie nie brzmiałoby “czy”, lecz “w jaki sposób”. Bezpośrednie włączenie czy nadanie lenna? W takim kontekście lepszą opcją dla Mazowsza byłoby być częścią państwa niż jedynie dostarczycielem kapitału jako lenno. Prawdopodobnie Zakon rozszerzyłby swoje wpływy na Kujawy, by kontrolować Wisłę i kilka miast wielkopolskich, łącząc się z niedawno nabytą Nową Marchią. Polska straciłaby dostęp do Morza Bałtyckiego na zawsze.
Polska po przegranej bitwie.
Gdyby Zygmunt Luksemburski zrealizował plan rozbioru Polski z 1392 roku, Polska utraciłaby Sądecczyznę, Ruś i lenno Mołdawskie na rzecz Węgier. Tron krakowski mógłby objąć Zygmunt lub jego brat Wacław, a Polska znalazłaby się w strefie wpływów Cesarstwa. To diametralnie zmieniłoby jej relacje z Czechami, Morawami i Węgrami.
Alternatywnym scenariuszem jest odstąpienie od układu piastowsko-luksemburskiego po śmierci Jagiełły. Niezadowolenie możnych, a zwłaszcza Siemowita, który niechętnie patrzył na Jagiellonów, mogło doprowadzić do zmiany władzy. Siemowit, znany z niechęci do udziału w bitwie pod Grunwaldem, mógł sprzymierzyć się z Zygmuntem Luksemburskim i poprzeć jego kandydaturę na króla Polski. Ceną za ten układ mogłaby być utrata Rusi Czerwonej i konieczność wsparcia Węgier w walce z Litwą.
Nawet rozpad Unii Polsko-Litewskiej przed jej pełnym ugruntowaniem mógłby mieć długoterminowe, pozytywne skutki. Gdyby Zygmunt Luksemburski zasiadł na polskim tronie, a Polska ponownie połączyła się z Węgrami, jak za czasów Ludwika Węgierskiego, jej kierunek rozwoju mógłby się diametralnie zmienić. Skupienie na zachodniej Europie, zamiast wschodnich kierunkach, mogłoby uczynić Polskę beneficjentem kulturowego i gospodarczego rozwoju Zachodu. Być może udałoby się uniknąć katastrofalnego okresu monarchii elekcyjnej, a polska szlachta uległaby germanizacji, a język polski na południu kraju zbliżyłby się do języka Moraw.
Podsumowanie
Choć germanizacja szlachty byłaby prawdopodobna, a język południowej Polski i Moraw mógłby stać się identyczny, oznaczałoby to utratę kulturowego fenomenu Sarmatów i ducha “szlacheckiej wolności”. Te czynniki, choć przyczyniły się do upadku państwowości w XVIII wieku, stanowiły również o jej wyjątkowości.
Czy jednakże taka alternatywna historia byłaby tragiczna? Piastowie śląscy, wybierając germanizację, nie ponieśli klęski.
Przegrana pod Grunwaldem mogłaby doprowadzić do powstania potężnego państwa na północy – być może Wielkiego Księstwa Pruskiego. Polska w unii z Czechami, Węgrami i cesarstwem… Litwa jako lenno Zakonu. Takie scenariusze, odmienne od znanej nam Europy, otwierają drzwi do nowych perspektyw i możliwości współpracy między państwami.
Zapraszam do podróży przez historię podczas dyskusji o bitwie pod Grunwaldem i do wysłuchania na YouTube oraz na większości platform podcastowych. Przyjrzymy się największej bitwie średniowiecznej Europy oraz kontrowersjom wokół jej przebiegu. Czy Zakon miał szansę na zwycięstwo? Czy Jagiełło miał kluczową rolę w wyniku bitwy? Co gdyby Polska przegrała bitwę pod Grunwaldem?