Romeo i Julia z Krosna ta historia stała się na tyle ciekawa, że powstało na jej temat wiele dzieł kultury. Anna i Stanisław znaleźli się m. in. w poezji Mieczysława Jastruna, Mirona Białoszewskiego, ale jedno z najważniejszych dzieł na kanwie tej legendy stworzył Mieczysław Karłowicz, który napisał poemat symfoniczny “Stanisław i Anna Oświęcimowie”.
ROMEO I JULIA Z KROSNA
Romeo i Julia z Krosna – legenda, która zaprowadzi nas do klasztoru franciszkanów w Krośnie, kaplicy Oświęcimów oraz na ciekawy festiwal. Czy to wszysko co mogę opowiedzieć o Krośnie? Nie! Muzeum Szkła, Przepiękny rynek, Fara i Szkot Portius czy wspaniałe okolice tego miasta będą tematem innych podcastów. Zawsze chętnie wracam do Krosna. Urodzony w Przemyślu, a wychowany we Lwowie Stanisław Jaszowski, zwany także polskim Walterem Scottem, w swojej wydanej w roku 1831 roku książce “Powieści historyczne polskie”, w rozdziale “Starożytności Galicyskie” pisze:
“Jeżeli Francya szczyci się grobowcem Abelarda i Heloizy, jeżeli i Włochy z chlubą pokazują
szczątki Laury i Petrarki, to i nasza kraina pochwalić się może miejscem spoczynku dwojga
kochanków, do których życia dziwniejsze jeszcze przywiązane było zdarzenie. Jest to przez
wędrowców licznie odwiedzany grób Stanisława i Anny z Kunowy Oświecimów, brata i siostry, lecz najwierniejszych kochanków, którzy padli ofiarą swej stałej i niezachwianej miłości”
Florian Oświęcim był szlachcicem, którego ród od wieków zamieszkiwał wieś Kunowa nieopodal Krosna. Jego rodzina wiodła tam spokojny żywot. Syn – Stanisław Oświęcim – robił karierę w wielkim świecie – był posłem, łowczym sanockim i doradcą na dworze króla Władysława IV. FLORIAN, miał też z drugą żoną dużo młodszą córkę – Annę, która była przepiękna i bardzo mądra, jednak mimo nietuzinkowej urody nie zamierzała wychodzić za mąż. Zwierzyła się matce, że chce wstąpić do zakonu. Anna została oddana na wychowanie do rodziny swojego stryja, który mieszkał w Krośnie. Pewnego razu król Władysław IV, podczas trwającej na dworze służby nakazał Stanisławowi odwiedzić ojca.
Będąc posłusznym władcy, na początku czerwca dworzanin przyjechał do rodzinnego domu z prezentami kupowanymi w różnych częściach świata. Akurat wtedy przypadło święto Bożego Ciała, więc cała rodzina Oświęcimów wybrała się wozem z Kunowy do Krosna, aby wziąć udział w nabożeństwie. Tymczasem Anna wraz z rodziną stryja poszła do kościoła św. Trójcy, będącego dziś kościołem Farnym. Była ubrana w piękną białą suknię. Wszyscy usiedli przy głównym ołtarzu pod obrazem “Adoracji Trójcy Świętej”. Gdy do kościoła weszli jej ojciec Florian, matka oraz służba, zauważyła przy nich przystojnego mężczyznę. Nie rozpoznała w nim jednak Stanisława, swojego przyrodniego brata, gdyż nie widziała go od wielu lat. Na widok nieznajomego serce jej zabiło mocniej.
Po zakończonym nabożeństwie cała rodzina udała się na wspólny posiłek i wtedy Anna dowiedziała się, że sprawcą jej zmieszania jest jej przyrodni starszy brat Stanisław. Podczas rodzinnego spotkania ustalono, że w następnym tygodniu Stanisław przyjedzie po Annę, aby odwieźć siostrę do rodzinnego domu. Tak też się stało. Jednak w drodze Stanisław poprosił Annę o rozmowę na osobności. Wyznał jej miłość, której nigdy nie zapomni, mimo niesprzyjających okoliczności, na co Anna odpowiedziała tym samym. Byli szczęśliwi i smutni zarazem. Z jednej strony wzajemność uczucia, z drugiej – więzy krwi, które nie pozwalają mu się zrealizować.
Anna i Stanisław uznali, że tylko Bóg może im pomóc, czyli w jego imieniu biskup Rzymu, Następnego dnia zakochany mężczyzna ruszył do Watykanu, gdzie zamierzał prosić papieża o zgodę na ślub z przyrodnią siostrą. Pędził, ile sił konia w kopytach, zaś Anna modliła się o powodzenie jego misji. Podróż trwała długo, a audiencja zakończyła się sukcesem – ojciec święty pobłogosławił ich szczęściu.
Stanisław Jaszowski w swojej książce pisał o tym tak:
“Stroskany i rozpaczający Stanisław udaje się do Rzymu, gdzie w osobistem pozwoleniu Papieża, ostatniej szuka nadzieji. Tam uzyskuje zezwolenie Ojca Swiętego na zawarcie ślubów. Gdy Stanisław dotarł wreszcie na miejsce, nie potrafił ukryć radości”
Przybywszy do ojcowskiego majątku nie zauważył, że zgromadzony tam tłum płacze. Nie rozumiał, co się stało, ale po chwili dostrzegł spoczywającą na katafalku w dworskiej kaplicy postać i rozpoznał w niej Annę. Jego ukochana zmarła. Nie doczekała jego powrotu ani radosnej wieści, którą wiózł z Rzymu. Zakochany do szaleństwa Stanisław nie zniósł tej straty, pękło mu serce i umarł, dołączając w ten sposób do Anny. Ciała obojga zakochanych spoczywają do dzisiaj w bocznej kaplicy franciszkańskiego kościoła
w Krośnie. Jednak jak w każdej legendzie – i tutaj historia plecie się z ludzką fantazją. Fakt – Stanisław zmarł, jednak nie tak natychmiast, jak zdarza się to w pełnych dramatu przedwojennych melodramatach! Zdążył on dokonać dla swej zmarłej ukochanej ważnego dzieła. Anna i Stanisław to Romeo i Julia z Krosna.
KROSNO
Jego dawne nazwy dawne to Krossen, Croszna, Crosna ruthenica.
Mimo, że prawdopodobnie pierwsze udokumentowane zapisy na temat tutejszych osiedli ludzkich pochodzą z czasów pierwszych Piastów, historia tego miejsca sięga okresu neolitu i obecności Celtów, na co wskazują wyniki badań archeologicznych w rejonie Krosna. W okresie Rzymskim osada musiała leżeć na Bursztynowym szlaku, co potwierdzają prace badawcze na krośnieńskim rynku oraz w pobliskim Krościenku Wyżynnym, gdzie znaleziono rzymskie monety.
W czasach Państwa Polskiego było to terytorium pograniczne Polski właściwej i Rusi, między Wisłoką a Wisłokiem (ha – kiedyś myślałem, że to jedna rzeka). Za czasów Leszka Czarnego było dobrem biskupów lubuskich, jednak lokacji miasta na prawie magdeburskim dokonał Kazimierz Wielki, sprowadzając do miasta osadników niemieckich i – jak pisał Jan Długosz – opasując miasto murem obronnym. Ciekawostką jest, że Krosno jako jedno z pierwszych miast w Polsce posiadało wodociągi, o czym wspomina mój ulubiony Leon Bejnar, pisząc tak:
“U schyłku XIV wieku tylko Kraków miał wodociągi. W roku 1407 założył je Lwów. Krosno, Biecz i Pilzno dokonały tego w latach 1461-1464”
Tak więc widzimy, że początki miasta datują się na czasy ostatniego Piasta i pierwszych Jagiellonów, co oznacza, że oprócz niemieckich osiedleńców, aby krzewić Słowo Boże, musiały tu pojawić się zakony żebracze, takie franciszkanie.
FRANCISZKANIE W KROŚNIE
Podobno Franciszkanie pojawili się w Krośnie już w XIII wieku za czasów Bolesława Wstydliwego jako tzw. peregrynaci, kiedy jeszcze nie istniało miasto, a ich pierwotny dom i kościółek w czasie najazdu Mongołów w 1259 uległ zniszczeniu. Oficjalnie pojawili się tu w 1378 roku. Początkowo klasztor i kościół były poza miastem, ale kiedy w 1399 roku oba pożar zmienił w popiół, postanowiono zbudować coś trwalszego, tym razem w obrębie miasta.
Co do trwałości to widać, że był to dobry pomysł, bo kościół stoi do dziś. Parcela kosztowała 300 groszy praskich, ale deal był dobry, bo Władysław Jagiełło zwolnił franciszkanów z podatku katastralnego. Ciekawskim można powiedzieć, że grosz praski ważył 3,78 g, co stanowiło 1/60 obrachunkowej jednostki – kopy. Początkowo zawierał 3,527 g srebra, więc znów – dobry “deal”, coś ponad kilo srebra za działkę w centrum miasta. No i jeszcze jednej ściany nie musieli budować, bo zbudował ją już Kazimierz Wielki jako mur miejski.
W 1591 roku staraniem Jerzego Mniszcha, wojewody sandomierskiego, w miejsce drewnianego klasztoru stanął klasztor murowany, otoczony przez Franciszkanów murem. Kilka lat później w 1613 roku po prawej stronie prezbiterium dobudowano doń renesansowo-barokową kaplicę bractwa różańcowego.
I tu wraca do nas nieszczęśliwy kochanek – Stanisław Oświęcim. Otóż w latach 1647-48, czyli w niecałe dwa lata od śmierci swojej ukochanej Anny, Stanisław wystawił dla siebie i rodziny kaplicę grobową, w której to oboje spoczywają razem do dziś. I to jest miejsce nieoczywiste, o którym dziś opowiem.
Samą kaplicę Oświęcimów opisał w 1870 roku przeor zakonu franciszkanów Ojciec Innocenty:
“Na samym wstępie po lewej stronie kościoła ojców Franciszkanów w Krośnie znajduje się
kaplica w nowszym architektonicznym stylu, znacznie później od starożytnego kościoła
wybudowana przez Stanisława Oświecima z Kunowy, powszechnie oświęcimską zwana; (…)
pod której sklepioną marmurową posadzką u spodu, mieści się murowany grobowiec, takiej
samej co i kaplica objętości, z wygodnemi do niego z wnętrza kościoła prowadzącemi
schodami. W tym podziemnym grobie oświetlonym dość jasno przez cztery przeciwległe
zakratowane okienka, w którego bocznych ścianach znajdują się głębokie nyże czyli framugi dla umieszczenia kilka trumien z szkieletami nieboszczyków z familii Oświecimów, wznosi się w samym środku grobowca obszerny, czworoboczny marmurowy stopień, na którym mieszczą się dwie obok siebie złożone trumny ze szkieletami spoczywającego dwojga rodzeństwa: Stanisława i Anny Oświecimów”
KOŚCIÓŁ I KLASZTOR
Nie da się odwiedzić kaplicy Oświęcimów ignorując monumentalny gotycki kościół pw. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny, który wymurowany jest z cegły, częściowo z późniejszą okładziną kamienną). Kościół, jak na średniowiecze przystało budowany był etapami, od początku XV do początków XVI w. I tak, pierwszy kościół, ukończony już w 1402 r., to dzisiejsze zamknięte trójbocznie prezbiterium oraz przylegająca do niego od pn. zakrystia.
W ciągu XV w. dobudowano halowy, trójprzęsłowy korpus, a w tym samym wieku dobudowano wspomnianą już gotycką kaplicę przemienienia Pańskiego, miała być ona w zamyśle zawiązkiem kościoła klasztornego. W 1872 r. prawie cała świątynia została zniszczona przez pożar, z której ocalały tylko dwie boczne kaplice, dziś jednak w dalszym ciągu możemy podziwiać renesansowo-barokowy wystrój kościoła. Po pożarze, kiedy spłonął dach i runęło sklepienie łamiąc ołtarze, w ciągu kilkunastu lat odrestaurowano kościół, dodając nowe sklepienie w prezbiterium, budując nową dzwonnicę, a w 1903 roku zrekonstruowano gotyckie ołtarze. Niegdyś w posadzce kościoła było 8 wejść do grobów, ale obecnie w kryptach grobowych umieszczono instalację grzewczą kościoła.
Budynek klasztorny łączył się z kościołem, ale po pożarach w XIX wieku został częściowo rozebrany i przebudowany.
KAPLICA OŚWIĘCIMÓW
Kaplica grobowa Oświęcimów pod wezwaniem świętego Stanisława ze Szczepanowa została wzniesiona wg projektu mediolańczyka Vincenzo Petroniego, a dekorację stiukową jej wnętrza wykonał genialny sztukator operujący w XVII-wiecznej Polsce – Włoch Giovanni Battista Falconi Mimo że od lat uznawana jest za jedno z najwspanialszych dzieł architektonicznych połowy XVII wieku, nigdy nie doczekała się szczegółowych monografii. Na szczęście dość dokładnie opisał ją w 2012 roku prof Piotr Łopatkiewicz z Karpackiej Państwowej Uczelni w Krośnie. Tak jak już wspominałem, kaplica została zbudowana w rekordowym jak na tamte lata czasie – poświęcenie kamienia węgielnego nastąpiło 2 maja 1647 roku, a poświęcenie kaplicy odbyło się już 8 października 1648 roku. Czyli cała budowa trwała zaledwie półtora roku. Kaplica została rozplanowana na planie idealnego kwadratu jako budowla dwukondygnacyjna, uwzględniając kryptę, a wnętrze jej nakrywa kopuła sferyczna.
Co zobaczymy wewnątrz? Trudno to wszystko opisać. Wymienię tylko kilka elementów, na które warto zwrócić uwagę:
- Wizerunek Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej nad arkadą wejściową dekoracja czaszy kopuły
- Portal wejściowy, wykonany ze specjalnie sprowadzonego marmuru z Chęcin z herbami Radwan, Brochwicz, Abdank i Nowina, bezpośrednio odnoszące się do rodziny Stanisława Oświęcima.
- Ołtarz z obrazem “Wskrzeszenie Piotrowina” z motywem z żywotów świętych – jakoby Stanisław ze Szczepanowa wskrzesił go, sadząc do góry nogami sadzonkę lipy.
- Następnie portrety najważniejszych przedstawicieli rodu, z czego portrety bohaterów podcastu Stanisława i Anny są “całościowe”, ponoć autorem ich jest malarz nadworny Władysława IV Wazy – Bartłomiej Strobel z Wrocławia.
- Jest tam także portret Floriana Oświęcimia i jego dwóch żon Reginy i Barbary – matek Stanisława i Anny.
- Pod portretem Anny znajduje się łaciński napis, którego początek możemy przetłumaczyć tak “ANNA Z KUNOWA, OŚWIĘCIMÓWNA SZANOWNA KOBIETA, SIOSTRA, podczas gdy pod portretem Stanisława znajdziemy inskrypcję Stanisław Oświęcim z Kunowa, Fundator”
Choć największe zainteresowanie budzi trumna Anny z jej zmumifikowanymi zwłokami. Przepiękną sprawą jest fakt, że to wybitne dzieło przełomu renesansu i baroku przetrwało donaszych czasów bez późniejszych ingerencji. Jak wspomniałem na początku, patronem kaplicy Oświęcimów jest święty Stanisław ze Szczepanowa. No coż, szkoda, że został obwołany świętym, będąc polskim zdrajcą na rzecz
Czechów i Cesarza Rzymskiego. Jednak nie ja nadaję takie tytuły i rozdzielam kościelne patronaty.
JAK BYŁO NA PRAWDĘ?
Sprawa Anny i Stanisława Oświęcimów, może pachnieć Habsburgami i charakterystyczną przekrzywioną szczęką tejże słabo wymieszanej genetycznie dynastii. Także cesarstwem rzymskim lub konfederacką Alabamą, gdzie wszyscy są kuzynami, wszak to miłość nieco dziwna, ale taka właśnie jest jedna z legend Krosna.
Rzeczywistość prawdopodobnie wyglądała nieco inaczej. Stanisław był od swojej siostry starszy o 21 lat, więc jeśli zakochał się w Annie, to nie mógł być to młodzieńczy poryw serca, bo był to wtedy dojrzałym facetem. Śmiercią swojej siostry Stanisław też nie przejął się tak, żeby mu pękło serce, bo zmarł dziesięć lat później po swojej siostrze w wieku 52 lat. Nie zachowały się też żadne źródła potwierdzające lub choćby sugerujące związek erotyczny pomiędzy przyrodnim rodzeństwem. Co do papieskich dyspens dla rodzeństw – nic takiego nie istniało. Fakt, Stanisław zbudowała dla Anny kaplicę grobową, gdzie kazał napisać: Kaplicę wzniósł ku pamięci Anny z Kunowy Oświęcim – najsmutniejszy brat Stanisław. Jednak trudno pojąć, jak to się stało, że tenże najsmutniejszy brat zmienił się w bohatera legendy i w wiernego po grób kochanka.
W tekście podałem link do Poematu Symfonicznego “Stanisław i Anna Oświęcimowie” Mieczysława Karłowicza w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie.