Na ulicy Kaczej, na Woli, w Warszawie w rodzinie robotniczej, rodzi się Karol Świerczewski. Tata jest odlewnikiem, matka pracuje w fabryce platerów Braci Hennenerg. Jest trzecim dzieckiem rodziców, najstarszym synem, a rodzeństwa ma aż szóstkę. W szkole powszechnej kończy dwie klasy, a ojciec przyuczył go do zawodu tokarza. Po śmierci ojca, aby ulżyć matce podejmuje pracę jako tokarz właśnie w zakładach Gerlacha, uczęszczając do szkoły wieczorowej prowadzonej przez Muzeum Rzemiosła i Sztuki Stosowanej. Ludzie plotkują, że jest członkiem Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i litwy. W 1915 roku zostaje ewakułowany wgłąb Rosji, gdzie pracuje jako tokarz, ale niezbyt długo bo powołuje go Najjaśnieszy Pan do Armii Carskiej. W 1917 roku wraca z frontu do Moskwy na krótki urlop i…wybucha rewolucja październikowa. Wstępuje do I Moskiewskiego oddziału Gwardii Czerwonej.
Początki w Armii Radzieckiej
W 1918 Karol Świerczewski walczy z oddziałami białych atamana Kaledina, bierze udział w tłumieniu antybolszewickiego powstania na Ukrainie, walczy przeciwko Denikinowi. Za zasługi zostaje mianowany dowódcą batalionu., a w 1921 zgłasza się na ochotnika na front zachodni aby służyć w armii Tuchaczewskiego gdzie dowodzi 5 batalionem, walcząc ze swymi rodakami. Pnie się dalej w górę, aby po kursie w Wyższej Szkole Piechoty, zostać komisarzem politycznym. Potem kończy studia w Akademii Wojskowej im Frunzego, by w tzw. międzyczasie tłumić powstanie chłopów w guberni tambowskiej. Mierny, ale wierny – ciśnie się na usta.
W 1928 – i to jest ważne – zostaje oficerem RAZWIEDUPRU – wywiadu wojskowego, czyli po prostu GRU. Rosjanie kochają skróty – (Главное разведывательное управление Генерального штаба Вооружённых), a do 1936 był komendantem szkoły Wojskowo-Politycznej i członkiem Sekcji Polskiej Międzynarodówki Komunistycznej, gdzie szkolono polskich dywersantów a szkolił m.in. Władysława Gomułkę.
Nie matura lecz chęć szczera robi z tokarza z Woli arystokratę sowieckiej armii, a także produkt eksportowy.
Hiszpania
W rozgorzałym w Hiszpanii konflikcie Józef Stalin widzi szansę nie tyle na socjalizm, co kontrolę nad republikanami oraz wzmocnienie wpływów sowieckich służb w tym regionie Europy. Postanowia więc z pod koniec 1936 roku wysłać Świerczewskiego z misją do paryskiej centrali rekrutującej do nowotworzonych Brygad Międzynarodowych. Świerczewski, sprawdzony w GRU i NKWD ma przejąć kontrolę nad wojskowym aspektem planu, więc na miejscu, kieruje biurem wojskowym przy udziale innych oddanych między innymi Josipa Broza Tito.
Istnieje pewna kalka myślowa, że Świerczewski dowodził polską brygadą międzynarodową tzw. Dąbrowszczakami, na szczęście dla Polaków to nie jest prawda. 20 grudnia 1936 roku, obejmuje dowództwo nad świeżo sformowaną, francusko-walońską XIV Brygadą Międzynarodową im. Marsylianki, a od maja 1937 roku kieruje 35. Dywizją Międzynarodową w V Korpusie hiszpańskiej Armii Ludowej, nawet bierze udział w bitwie pod Balsain i w operacjach: braneckiej, saragoskiej, teruelskiej. W ostatnich miesiącach pobytu w Hiszpanii w 1938 zajmuje się zabezpieczeniem odwrótu na frontach: aragońskim i katalońskim. Niestety Republika dostaje już baty.
W Hiszpanii Karol Świerczewski zyskuje przydomek „Walter”, związany z nazwą jego ulubionego pistoletu osobistego (Walther PP lub mod. 4), którym ponoć osobiście dokonuje egzekucji jeńców, dezerterów i innych „wrogów ludu” , najczęściej występując pijany w samych kalesonach. W opinii historyków Świerczewski ponosi dodatkowo współodpowiedzialność za śmierć 17 tysięcy duchownych, zakonnic oraz dzieci z sierocińców.
Legenda o „człowieku, który kulom się nie kłaniał” powstała właśnie w Hispanii, gdzie „antybohater” mojej opowieści napruty jak Messerschmit (tak – Hitler testował nowe myśliwce BF-109 w Legionie Kondor) opuszczał bezpieczną kwaterę narażając się na śmierć. Ta skłonność pozostanie wizytówką stylu jego dowodzenia.
W czasie wojny w Hiszpanii „Walter” zetknął się z amerykańskim dziennikarzem, ochotniczo opowiadającym się po stronie republiki – Ernestem Hemingwayem. Obu panów połączy zamiłowanie do alkoholu i rodzi się przyjaźń, która umieszcza radzieckiego komunistę w książce „Komu bije dzwon” – uznawanej za najlepszą powieść amerykańskiego noblisty. Świerczewski zostaje bohaterm drugoplanowym powieści – generałem Goltzem. Jest to postać tragiczną, gdyż jak mówi „należy dobrze walczyć, nawet w przegranej sprawie.” Jedndak prawdę o Hiszpanii znajdziemy w książkach „W hołdzie Katalonii” oraz „I ślepy by dostrzegł” Georga Orwella, który właśnie w czasie tej wojny stracił sympatię do komunizmu, nie tracąc sympatii do Republiki, pisząc później “Folwark Zwierzęcy”.
Powrót do ZSRR
Powracający z Hiszpanii Karol Świerczewski ma wiele szczęścia, bo trafia na koniec Wielkiej Czystki i nie zostaje poddany żadnym represjom. Za zasługi w walce z faszyzmem uzyskuje powtórnie Order Czerwonego Sztandaru oraz Order Lenina. Zdobywa nawet stopień „kandidat nauk” czyli po naszemu doktorat. Na krótko wprawdzie uwięziony, ze względu na brata Maksyma, jednak w 1940 roku, zostaje awansowany do stopnia generała majora, i jest już wykładowcą Katedry Służby Sztabów na elitarnej Akademii Wojskowej im. Frunzego. I tak zastaje go II wojna światowa. Nasz kandidat nauk szkolił żołnierzy, mając na koncie dowodzenie niedużymi zgrupowaniami w Hiszpanii, traktując ludzi jako nieograniczone zasoby czyli „U nas czeiłowieh nicziwo ni stojat” jak mawiali sowieci.
Gdy wybucha wojna Walter dowodzi zgrupowaniem bojowym w sile dywizji, a dowodzi ją tak skutecznie, że podczas obrony Moskwy w listopadzie 1941 roku, jego dywizja zostaje rozgromiona w bitwie pod Wiaźmą, do tego stopnia, że z 10 tys żołanierzy przyżyje pięciu. Więc co robi Stalin? Odsyła utalenowanego dowódcę aby w latach 1942-1943 szkolił żołnierzy w Kijowie. Jednak Świerczewski zostaje koniec końców oddelegowany do Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR, aby w marcu 1944 zostać mianowanym zastępcą dowódcy do spraw liniowych.
Kariera w Ludowym Wojsku Polskim
Po wkroczeniu do Polski I Armii Świerczewski ma na sumieniu kilka sądów polowych dla żołnieży AK w Lublinie, Kąkolewicy czy uroczysku baran. No i zostaje dowódcą II Armii WP podczas tzw, Operacji Łużyckiej. Jest ona jedną z namniej chlubnych starć w historii polskiego oręża. Niekompetencja i zamiłowanie do trunków dowódcy kosztowały życie i zdrowie prawie 20 tysięcy polskich żołnierzy.
Początkowo marszałek Żymierski planował wysłać Świerczewskiego do Londynu i mianować go dowódcą polskich sił na zachodzie, co wywołało polityczną awanturę, pamiętajcie, że mówimy o czasie prze ucieczką Mikołajczyka, przed referendum i przed sfałszowanymi wyborami. W 1946 zostaje mianowany Wiceministrem Obrony Narodowej.
27 marca przyleciał samolotem do Krosna w ramach „pańskiej wizyty”. Dzień później miał odbywać inspekcje Lesku i nieoczekiwanie zdecydował odbyć inspekcję WOP w Cisnej. Kolumna samochodowa z generałem wpadła w zasadzkę sotni Chrina i Stacha z UPA. Niby się kulom nie kłaniał a dostał 3 i tak dokonał żywota.
Śmierć wiceministra spowodowała Akcję Wisła, która między innymi przyczyniła się do eksterminacji bogu ducha winnej ludności Łemkowskiej.
W PRL z pijaka i bandyty próbowano zrobić Bohatera Narodowego na miarę Kościuszki i niewątpliwie to się udało. Mój tata znalazł się na statku „Generał (Karol) Świerczewski” – pamiętam jak przyjechaliśmy do Świnoujścia z mamą i zapytałem kim był ten generał. Mama powiedziała walczył z Bandami UPA i zginął w Bieszczadach. Mało było rzetelnych źródeł przecież….
Operacja Nysa Łużycka to najbardziej bezsensownie przelana krew polskich żołnierzy i o tym jest podcast – suplement łużyckiej opowieści.
Podróż w jedno jedyne miejsce – Crostwitz, po górnołużycku Chrósćicy. Zapraszam do wysłuchania na YouTube oraz na większości platform podcastowych.