Święta na Pomorzu
Jak mogły wyglądać święta na Pomorzu, w świecie którego już nie ma i skąd mógł się wziąć tu zwyczaj kolędowania?
Dr. Walther Borchers w tekście z 1935 roku, opisuje miejscowe zwyczaje. Pierwszym z nich jest kolędowanie podczas którego starsze dzieci i młodzi chłopcy przebierają się i pojawiają w przerażających maskach zwierząt, takich jak kozły i niedźwiedzie, bociany i białe konie. Ciekawe dlaczego białe? Jest wśród nich potwór ze słomy, coś na kształt chochoła oraz człowiek w cylindrze z diabelskimi skrzypcami. Diabelskie skrzypce znane z Kaszub, to taki dziwny instrument ludowy służący do rytmicznego akompaniamentu – kij z trzema strunami z maską diabła na szczycie.
O ile postaci opisanych kolędników możemy sobie zwizualizować na Pomorzu pojawia się postać z której identyfikacją mają problem nawet Niemcy – Aschenmudder, najwłaściwiej nazwany Popielcem. Postać ta sypie w czasie kolędowania popiół, ciekawe tylko dlaczego, może po to, żeby nikt się nie wywrócił? Wśród kolędników pojawia się jeszcze postać Knechta Ruprechta, skrzata, który awansował na pomocnika św. Mikołaja, ten ma ponoć korzenie w mitologii germańskiej. Oczywiście kolędowanie polega na dudnieniu w garnki przy akompaniamencie diabelskich skrzypiec.
W czasie świątecznym w protestanckich kościołach śpiewano łacińską antyfonę zwaną QUEMPASSINGEN znaną jeszcze z czasów przed reformacją. “Quem pastores laudavere, Quibus angeli dixere, Absit vobis jam timere, Natus est Rex gloriae” Co znaczy mniej więcej Pasterze go sławili wraz z aniołami, już się nie boimy bo narodził się Król Chwały. Ładny tekst. Ponoć śpiewana była chóralnie po łacinie i po niemiecku, a zwyczaj ten pozostał tylko na wschodzie Niemiec. Nie wiedzieć czemu, została zakazana w Berlinie w 1739 edyktem Fryderyka Wilhelma I. Ciekawe czemu, kultukampf to czasy Bismarcka.
Szczodre gody
Jeśli przyjmiemy hipotezę, że tutejsi mieszkańcy byli Słowianami mówiącymi po niemiecku to łatwo będzie wytłumaczyć, że niektóre zwyczaje świąteczne wplecione w święta na Pomorzu pochodzą z czasów przedchrześcijańskich. Mowa tu o wspomnianym już święcie Szczodrych Godów czyli porze kolędowania, obchodzenia domostw z pieśniami. To ponoć zwyczaj typowo słowiański, o prostej genezie – utrzymujący się przede wszystkim z rolnictwa i hodowli Słowianie przestrzegali tradycji, po to by nie sprowadzić na swoje gospodarstwa nieszczęść, więc kolędników przyjmowano z otwartymi ramionami, gdyż wnosili oni do domostw nieskrępowaną radość, głośny śpiew i barwne stroje. Święto Szczodrych Godów trwało od końca grudnia (prawdopodobnie przesilenia 22 grudnia), aż do dzisiejszego święta Trzech Króli. (Nazwanego kiedyś przez “klasyka” świętem 6 króli). Wtedy nie pracowano, a czas poświęcano na biesiadzie i wzajemnych odwiedzinach. Pogoda w poszczególnych dniach Godów miała wróżyć jakie będzie życie w nadchodzących miesiącach.
Pomorskie legendy świąteczne
Wiele legend i baśni pomorskich przywołuje również okres Bożego Narodzenia. Szczególne też są pewne proroctwa, które powinny spełniać się w Wigilię. Tylko tej nocy słychać dzwony zatopionego miasta Vineta, dzwoniące z dna Morza Bałtyckiego. Rybak, który słyszy te dzwony umrze przed rozpoczęciem Nowego Roku. Opowiadałem o mieście wyłaniającym się z morza przy okazji podcastu o Pomorzu Szwedzkim. Niedaleko Szczecina leżało też ponoć zaczarowane wrzosowisko, w którym żyją pokutujące dusze. Kiedy zaczyna się okres świąteczny, głośno jęczą, ponieważ jest to ich czas tortur, ludziom nie wolno się wtedy kłócić bo wciągną go między siebie. Inna pomorska legenda to przestroga, bo w pobliżu Kamienia Pomorskiego stał niegdyś młyn, który stanął w płomieniach siedem razy z rzędu, bo siedmiu jego pracowników grało w karty i kości w Wigilię Bożego Narodzenia i dlatego zostali skazani na wieczne potępienie. Więc uwaga – nie gramy w karty w święta!
Zapraszam do wysłuchania na YouTube oraz na większości platform podcastowych.